Nadchodzi ten czas…mój czas … gdy wkraczając w tę magiczną liczbę 40 … Co czuję ? Czuje spełnienie i mnóstwo energii do działania. To właśnie jest ten czas kiedy nie potrzebuję już niczego nikomu udowadniać. Teraz zamiast słowa ,,muszę” zastąpiłam go ,,mogę ” Wiem, że jestem kobietą inteligentną, mądrą, zaradną i bystrą a na pewno trochę zwariowaną , że w tym wieku przyszyło mi do głowy pisanie bloga. Wiele potrafię udźwignąć ale czy chcę ? Dla mnie to nie problem skosić trawę, wywiercić dziurę w ścianie, a nawet przykręcić ucho do garnka … śmiało mogę stwierdzić że umiem posługiwać się łopatą, młotkiem i śrubokrętem. Jednak spokojnie pozwolę na to by zrobił to ktoś inny. Potrafię już wiele rzeczy odpuścić. Oczywiście nie dlatego że mam wątłe ciało albo mniejszy mózg i nie dlatego że mam parcie na bycie w stadzie ale najzwyczajniej w świecie miłe jest dzielenie obowiązków. W sensie pomaganie jest fajne… Już doszłam do takiego momentu w życiu, ze nie muszę się wykazywać i udowadniać swoich kompetencji … ten etap mam już za sobą.

A najważniejsze to, że skończyłam z toksycznymi ludźmi … wyeliminowałam ich ze swojego otoczenia. Nie pozwolę już na to bym czuła się gorsza. I powiem Wam, że to był jeden z najlepszych etapów w moim życiu których dokonałam. Fakt nie poszło to tak szybko i sprawnie, dorastałam do tego przez wiele lat … ale teraz śmiało mogę powiedzieć, że jestem zdrowsza psychicznie. Już nie pozwolę się niszczyć … Kiedyś jak wchodziłam do pewnego ,,domu” tak bardzo chciałam by mnie zaakceptowali, lubili … czułam się jak ta szara myszka w kącie … zawsze z boku, bo to ja byłam tą dziewczyną ze wsi dla Pań ze stolicy. Dziś to ja wchodzę do tego pokoju z podniesioną głową i zadaję sobie pytanie , czy ja ich lubię ? Tak. Właśnie tak. Musiałam dojrzeć do tych myśli i tej decyzji. A teraz z dumą patrze w lustro i mówię do siebie jesteś mega silną kobietą. Poradziłaś sobie. Dałaś radę mimo wszystko. Dlaczego Wam o tym mówię, bo naprawdę bardzo ważne jest to by słuchać siebie i żyć w zgodzie ze sobą. Najważniejsze to podejmowanie w życiu świadomych ale własnych decyzji. Przestałam już czekać na piątek … na lato … na gwiazdkę z nieba, bo tak naprawdę szczęśliwe momenty przychodzą wtedy gdy przestaje się czekać … Kiedyś w niektórych sytuacjach w swoim życiu, bym rwała sobie włosy z głowy, krzyczała … teraz wiem że to nie ma sensu i tak karma zrobi swoje. To się chyba nazywa dojrzałość i doświadczenie życiowe. Teraz doceniam każdy moment w życiu, każdą chwilę… myślę że z wiekiem zmienia się nasz perspektywa patrzenia na świat. Teraz wiem, że szczęście nosimy w sobie , tylko trzeba w siebie uwierzyć. Te wszystkie do tej pory momenty mojego życia te dobre jak i te złe doprowadziły mnie do miejsca w którym właśnie teraz jestem. W miarę upływu czasu, mojego ,,starzenia się ” widzę przed sobą rzeczy których nie dostrzegałam wcześniej. Teraz czuję ogromną bliskość z naturą, wdzięczność za każdy poranek z kubkiem kawy i uśmiech bliskich mi osób. Nauczyłam się akceptować i kochać siebie z całym zestawem moich niedoskonałości, wad jak i słabości. Najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie sama podarować to akceptacja i szacunek do własnej osoby.
Oczywiście to nie znaczy, że przestałam wyznaczać sobie kolejne cele, nie spoczęłam na laurach, zaczęłam jeszcze bardziej dążyć do realizacji marzeń. Sądzę, że w życiu trzeba zachować umiar a najważniejsza jest dla mnie ta sekunda, dany moment … teraz zamiast narzekać , cieszę się każdą chwilą. To wszystko przychodzi z wiekiem….Czuje w sobie dojrzałość wewnętrzną i to jest piękne.

fot.Kuba Kaczorowski


Ostatnie posty

.




.